WP Ważny temat Sponsor serwisu
WP Ważny temat Sponsor serwisu olx

Sprzedaj i odetchnij. Jak się przełamać i skutecznie pozbyć się używanych rzeczy w sieci?

Sponsor serwisu olx
Z czego wynika opór Polaków przed sprzedawaniem używanych przedmiotów, szczególnie że jednocześnie tak chętnie korzystamy z możliwości zakupów, jakie daje internet? Nawyki, historyczne przyzwyczajenia i wreszcie… zwykłe lenistwo. Jak przełamać te bariery i cieszyć się wolnością nie tylko w przestrzeni wokół, ale też tą wewnętrzną?

Kiedy CBOS zapytał Polaków w 2008 roku, co najczęściej robią z rzeczami, które są już im zbędne, zaledwie 2 procent odpowiedziało, że je sprzedaje. Kiedy w 2021 roku ponowiono badanie, sprzedających używane przedmioty było o 4 punkty procentowe więcej. Przy czym aż 18 procent przechowuje nieużywane rzeczy, bo "mogą się w przyszłości przydać".

Wciąż też sprzedajemy mniej chętnie, niż… wyrzucamy. Aż 7 procent badanych pozbywa się niepotrzebnych przedmiotów na śmietniku!

Dlaczego niechętnie sprzedajemy?

Powodów, jak zwykle w takich sytuacjach, jest wiele.

– Z jednej strony przedmioty naszego najbliższego otoczenia stanowią dla nas ważny element budowania tożsamości i identyfikacji. Kontakt z nimi umożliwia nam kształtowanie poczucia stałości, przewidywalności i ciągłości naszej rzeczywistości. To bardzo ważna i zupełnie podstawowa potrzeba każdego człowieka – wyjaśnia Jarosław Mirkiewicz, psycholog. – Z drugiej strony, jako gatunek i także jako społeczeństwo, zawsze cierpieliśmy na deficyty wszelkich dóbr, stąd najbardziej podstawowym działaniem stało się właśnie pozyskiwanie i kumulowanie tego, co już posiadamy. Można by więc zaryzykować tezę, że pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy jest działaniem wbrew naszemu głęboko zakorzenionemu, pierwotnemu instynktowi.

W Polsce mamy dodatkowo element narodowej historii. Kiedyś naszym rodzicom i dziadkom trudno było zdobyć przydatne rzeczy, szczególnie te dobrej jakości, dlatego przejęliśmy ten "odruch gromadzenia".

– W tym przekazie jest też sporo logiki – to przecież prawda, że potencjalnie każda rzecz może kiedyś się przydać. Tego rodzaju przekonanie, choć logiczne, może niekiedy w skrajnych przypadkach prowadzić wręcz do powstania zaburzeń – kiedy obsesyjne gromadzenie rzeczy zaczyna dotkliwie przeszkadzać w codziennym funkcjonowaniu – zauważa Mirkiewicz.

Jest jeszcze jeden element, wypływający jednak z wręcz przeciwnej postawy. Wobec obecnego powszechnego dobrobytu (szczególnie w odniesieniu do okresu sprzed kilkudziesięciu lat), nie mamy potrzeby finansowej, która skłaniałaby nas do sprzedawania niepotrzebnych przedmiotów. I po prostu nam się nie chce.

– Ze swojej natury będziemy bardziej zmotywowani do unikania potencjalnych strat, niż do sięgnięcia po zyski – ocenia psycholog. – Przed kilkudziesięcioma laty prawidłowość ta została przebadana naukowo, a efekty tych badań nagrodzono Noblem w roku 2002. W odniesieniu do tematu, o którym mówimy, dokładnie tak może być – ruszenie się po "jakieś grosze" to dla wielu mało ekscytująca perspektywa – aby to zrobić, trzeba podjąć trud zadziałania wbrew naszej naturze.

Zmień nawyki i sprzedawaj

Na szczęście nie jesteśmy skazani na działanie kierowane wyłącznie automatycznymi schematami. Jako ludzie możemy sami podjąć decyzję i zmieniać swoje nawyki, w tym te dotyczące gromadzenia niepotrzebnych (a mających się kiedyś przydać) przedmiotów. Rozwijający się trend ograniczenia konsumpcji i bardziej świadomego zarządzania dobrami materialnymi prowadzi nas do miejsca, w którym chcemy zrobić sobie trochę więcej przestrzeni. Motywacją może być też ekologia – coraz silniejsze przekonanie, że każdy z nas ma wpływ na zdrowie planety, skłania nas do dania drugiego życia posiadanym rzeczom.

Jedną ze strategii może być zasada "jeden za jeden". Jeśli kupuję, np. nowy element garderoby, to od razu pozbywam się (sprzedaję) odpowiadający mu stary przedmiot. To jednak nie pomoże pozbyć się nadmiaru rzeczy, a jedynie zapobiegnie zwiększaniu się pryzmy zalegających i nieużywanych przedmiotów.

– Ważne, by się przełamać i w ogóle zacząć działać – zauważa Jarosław Mirkiewicz. – Osoby, które "namiętnie" gromadzą, miewają trudność z wykonaniem pierwszego kroku w kierunku zmiany nawyków. Pokonanie tej bariery pozwala doświadczyć namacalnych efektów w postaci poczucia zadowolenia i satysfakcji oraz korzystnego wpływu zmian nawyków na nasze otoczenie. Wtedy kolejne kroki i utrwalenie nowych nawyków może być możliwe.

Moje znaczy bezcenne?

To, co nieraz hamuje nas przed wystawieniem rzeczy na sprzedaż, to trudność w ich wycenie. Często chcemy dostać jak najwięcej, ustalamy więc cenę zbyt wysoką, co kończy się brakiem zainteresowania i zniechęceniem do dalszych działań sprzedażowych. Zbyt duże wymagania cenowe bywają nieraz efektem sentymentu, jakim darzymy daną rzecz, ale nie tylko.

– Trudność z wycenieniem okazuje się być dla nas jedynym z wielu "wygodnych" powodów uzasadniających to, o czym już powiedzieliśmy, czyli ogólnej niechęci do zmierzenia się z takim wyzwaniem, które wymaga wydatkowania energii tu i teraz w celu osiągnięcia (wcale nie pewnej) korzyści w przyszłości – zauważa psycholog.

Dlatego podczas wyceniania rzeczy na sprzedaż trzeba realnie odnieść się do cen rynkowych, innych ofert bądź – jeśli nie da się inaczej – próby zadania samemu sobie pytania: "Ile bym za to dał?". Przede wszystkim jednak należy przyjąć elastyczną postawę względem reakcji potencjalnych kupców. Podkreślenie, że "cena podlega negocjacji" nie musi przecież oznaczać, że mamy się zgodzić na każdą propozycję. Sprawia za to, że kupujący chętniej się skontaktuje, a to już pierwszy krok w kierunku dopięcia sprzedaży. Nasze ustępstwa nie muszą być duże – ludzie jednak lubią mieć poczucie, że coś "wytargowali", nawet jeśli to "coś" to zaledwie kilka czy kilkanaście złotych.

Przyjazna technologia

W "zamierzchłych" czasach bez internetu sprzedanie używanej rzeczy wiązało się z koniecznością wykupienia ogłoszenia w gazecie, napisania i naklejenia go na słupie czy tablicy ogłoszeniowej albo udania się do komisu. Dziś wystarczy zarejestrować się na platformie sprzedażowej takiej jak OLX, by w prosty sposób szybko zaoferować przedmiot innym. To dodatkowy argument za tym, by zacząć porządki w szafach i na półkach. Co istotne – i wygodne – wszystko to można zrobić na telefonie, którym także od razu robimy zdjęcia oferowanej rzeczy. Całość zabierze zaledwie kilka minut.

Równie proste jest wysłanie kupionej rzeczy. To, co kiedyś wymagało wizyty na poczcie lub zamówienia kuriera, dzisiaj nie jest żadnym problemem. Sprzedając na OLX wystarczy przy wystawianiu oferty dodać do ogłoszenia opcję Przesyłki OLX. Po udanej sprzedaży generujemy etykietę i naklejamy ją na naszą paczkę. Jeśli przedmiot ma być wysłany przez Paczkomat InPost nie trzeba nawet drukować takiej etykiety. Wystarczy przygotować paczkę, napisać na niej otrzymany mailem kod i wpisać ten kod przy nadawaniu przesyłki. W tym samym mailu otrzymujemy też kod QR, który możemy wykorzystać, wkładając przesyłkę do skrytki, co jeszcze bardziej ułatwia cały proces.

Trudniej o prostszy sposób na pozbycie się niepotrzebnych rzeczy. Wyceniamy, wystawiamy, sprzedajemy, wysyłamy. Wystarczy się zwalczyć w sobie nawyk gromadzenia rzeczy "na wszelki wypadek". W zamian otrzymamy nie tylko miejsce w szafie, ale też więcej swobody i lepsze samopoczucie.

– Z reguły zyskujemy radość z tego, że rzeczy, których nie używamy, mogą dalej komuś służyć, poczucie większego wewnętrznego uporządkowania, swobody, wolności i niezależności, a także uczucie sprawstwa związane z wykonaniem wartościowej aktywności – mówi Jarosław Mirkiewicz. – Ciekawym efektem może być też ogólne poczucie większej niezależności od czynników zewnętrznych, warunkujących nasze samopoczucie, czyli rozwijanie wewnątrzsterowności – jednej z ważnych cech, warunkujących nasz dobrostan – podsumowuje psycholog.

Materiał powstał przy współpracy z OLX.